www.jednomandatowe.pl www.jednomandatowe.pl
171
BLOG

"Sposób na dobre państwo" - zapis panelu dyskusyjnego

www.jednomandatowe.pl www.jednomandatowe.pl Polityka Obserwuj notkę 0

Panel działaczy politycznych i publicystów. Konferencja Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW na Politechnice Warszawskiej. Wydanie materiałów konferencyjnych w przygotowaniu.

Moderator: Andrzej Szczęśniak

 

Andrzej Szczęśniak – rozpoczęcie dyskusji:

Szanowni Państwo, gdy przygotowywałem się do tego panelu, zobaczyłem sytuację jak przedstawiciele, nasi przedstawiciele, których delegujemy do sprawowania władzy, reagują na zaproszenie do dyskutowania fundamentalnych polskich problemów. Oczywiście ci, którzy mają władzę, mają to też w nosie i to w 100%. Jak wspominał Pan prof. Czachor, do tego panelu zostało skierowane zaproszenie do wszystkich partii parlamentarnych i jedyny przedstawiciel partii parlamentarnej, który przyszedł [europoseł Jacek Kurski – przyp. red.], to mieliśmy okazję widzieć na początku konferencji, nie wyglądało to najlepiej. [Tutaj Janusz Sanocki dodaje, że jest jeszcze od początku konferencji senator Andrzej Pająk, na co prowadzący stwierdza, że mówił o gościach, którzy mieli brać udział w panelu – przyp. red.]. I moim zdaniem jest to właśnie doskonały obraz stanu naszej demokracji.

Druga rzecz, która jest istotna w tej chwili, to jest uświadomienie sobie, że to już jest 25 rok niepodległości. My żyjemy w takim stanie, że za chwilę coś zrobimy, że tu są jakieś problemy, ale może za rok, dwa, cztery… Jednak jak popatrzymy perspektywicznie na te 20 czy 10 lat wcześniej, to te problemy występowały, z tym, że w znacznie mniejszym natężeniu. Mamy sytuację, gdy Polska przez 23 lata ma deficyt handlowy, czyli my się zadłużamy. Przez 25 lat Polska ma ujemny rachunek bieżący, co jest odpowiednikiem takiego wyniku finansowego netto w firmie. Przez 25 lat firma na stratach proszę Państwa! Co się dzieje? Zadłużamy naszą gospodarkę, wyprzedajemy naszą własność, nasz system polityczny jest po prostu chaotyczny i państwo nam niknie w oczach. I mamy sytuację, kiedy od 20 lat jest Ruch JOW, który jest przez polityków właśnie tak traktowany jak dzisiaj widzieliśmy, a czasami było gorzej. Chciałbym, żebyśmy odpowiedzieli sobie na pytanie „jak żyć Panie Premierze” i w jaki sposób wprowadzić JOW. Ja powiedziałem, jak ja to widzę, a teraz poproszę Państwa kolejno o zabranie głosu.

 

Red. Łukasz Warzecha

https://www.youtube.com/watch?v=ugYp43lxYog

Prof. Kazimierz Kik

Trochę zachowawczy jest Pan red. Warzecha – proponuje drogę ewolucji, czyli drogę dobrej woli ze strony parlamentarnych partii politycznych, a ja, który popieram od samego początku JOW-y wiem, że takiej woli nie ma i nie będzie. Musimy pamiętać, że obecny system partii wodzowskich funkcjonuje dzięki i w ramach tej ordynacji wyborczej, która daje pieniądze partiom i dzięki temu to utrzymuje, a z kolei proporcjonalny system wyborczy umacnia wodzowski charakter tych partii, w związku z tym koło się zamyka.

Droga do jednomandatowych okręgów wyborczych moim zdaniem prowadzi przez referendum, a droga do referendum prowadzi przez ruch społeczny. I tutaj Kukiz zrobił bardzo dobry ruch i dobrze, że związek zawodowy „Solidarność” też w jakimś stopniu się w to włączył, również partie pozaparlamentarne mogłyby mieć w tym pewien interes. To trzeba narzucić, tego nie da się po dobroci z partiami politycznymi.

Natomiast ja chcę o czym innym mówić. Jako jeden z niewielu z Państwa brałem próbę w wyborach jednomandatowych, czyli do Senatu kandydowałem jako niezależny, chociaż z listy SLD, ale niezależny z listy SLD to znaczy pozbawiony wszelkiej pomocy finansowej, tylko na tej zasadzie, że sobie powiesili, że prof. Kik jest na liście. Otóż moim zdaniem droga do jednomandatowych okręgów wyborczych prowadzi poprzez pakiet działań, a nie poprzez samą propozycję jednomandatowych okręgów wyborczych. Jedna z najważniejszych dróg to dążenie do decentralizacji kraju. Decentralizacja kraju, czyli także decentralizacja władzy        i doprowadzenie do pewnego rozdziału między samorządową sferą a partyjną sferą, to jest droga do osłabienia partii tam, gdzie są one najsilniejsze w tej chwili, czyli np. Warszawa. Decentralizacja kraju osłabi partie tam, gdzie są one silne, a gdzie powinny być jednomandatowe okręgi wyborcze i społeczeństwo obywatelskie.

Nie może być tak, żeby setki milionów złotych szły na kampanię wyborczą, a partie z publicznych pieniędzy organizowały sobie kampanie. Nie może być tak, żeby kandydaci na parlamentarzystów zadłużali się, brali kredyty po 100 tys. złotych i teraz są zadłużeni, marzą, żeby nie było przedterminowych wyborów, bo nie pospłacali kredytów niektórzy jeszcze. Otóż moim zdaniem największa patologia, która związana była z ostatnimi wyborami do Senatu polegała na tym, że wygrywali ci, którzy mieli pieniądze na banery, na różnego rodzaju kampanie wyborcze. Ja akurat miałem kontrkandydatkę wojewodzinę, prosiłem, aby podała się do dymisji, aby sobie na urlop w tym czasie poszła. Ona sobie w tym czasie funkcjonowała jako wojewoda, dzięki temu codziennie była w telewizji, wszędzie i za darmo, a ja stałem na ulicy z ulotkami. Myślę, że Państwowa Komisja Wyborcza powinna przejąć całokształt kampanii wyborczej, organizując równorzędne dla wszystkich kandydatów zasady kandydowania i wtedy zobaczymy dopiero jakość, kiedy zbierzemy w jednomandatowych okręgach wszystkich ludzi w jednym miejscu i zobaczymy kogo wybieramy, ale na równych zasadach.   

 

Marian Piłka, Prawica Rzeczypospolitej

Szanowni Państwo, ja nie zgadzam się z prof. Kikiem w kwestii wyborów do Senatu. Dlaczego do Senatu system jednomandatowych okręgów wyborczych nie zadziałał? Po prostu dlatego, że Senat nie ma nic do powiedzenia. Senat jest tylko damą do towarzystwa, a nie tym, który podejmuje istotne decyzje.

Polsce jest najbardziej potrzebne przywództwo, ponieważ Polska jest krajem, który nie ma przywództwa. Jest krajem, który można powiedzieć bezrządem stoi, a partie wodzowskie jak tutaj powiedział prof. Kik to są armie, które wykonują rozkazy, ale nie są zdolne do przywództwa narodowego. Przywództwo narodowe to jest przede wszystkim odczytanie rzeczywistości, to wizja ładu międzynarodowego i krajowego i na podstawie tego wypracowanie odpowiedzi na zasadnicze wyzwania i zagrożenia. Partie, które są zorganizowane na sposób wodzowski, na sposób wojskowy, to są partie przygotowane do wykonywania rozkazów, a nie do myślenia. Partia ma być przywództwem, a przywództwo polega przede wszystkim na myśleniu. I dlatego też kwestia wprowadzenia okręgów jednomandatowych w sposób radykalny zmienia funkcjonowanie partii politycznych. Łamie kręgosłup partii oligarchicznej i powoduje, że ten kto zostaje posłem, nie jest nim tylko dlatego, że ma zaufanie szefa partii, ale jest tym, kto potrafi wygrać w okręgu. Partia staje się zrzeszeniem ludzi o podobnych poglądach, podobnej wizji państwa i tutaj przywództwo polega nie na wydawaniu rozkazów tak jak to w tej chwili jest, że tak powiem w partiach politycznych, tylko na konkurowaniu koncepcją przywództwa, koncepcją polityki narodowej. I tutaj ta polityka będzie traktowana poważnie, a nie tak jak dzisiaj, że program jest traktowany tylko jako element marketingu wyborczego.

 

Senator Andrzej Pająk

Ja powiem tylko na swoim przykładzie. Na przykład kwestia finansowania czy kwestia okręgu: ja wygrałem w okręgu jednomandatowym największym w Polsce. Blisko 650 tysięcy mieszkańców – nie wiem jak dzielili ten okręg, ale taki okręg ja miałem. To jest okręg: powiat suski, wadowicki, myślenicki, chrzanowski i oświęcimski. Senator z SLD [Włodzimierz Cimoszewicz – przyp. red.] miał 215 tys. mieszkańców, a więc bardzo duża różnica. Pan senator, którego pokonałem był z PO i wydał na kampanię 120 tys. zł, ja chyba 18 tys. Zrobiłem 150 tys. ulotek i ani jednego banera, ani nic więcej. On był faworytem, drugi był senator Mąsior, a przegrali ze mną przy 93 tys. różnicą 82 głosów. Też nie jest do końca, że pod szyldem partii. Oczywiście niewątpliwie startowałem pod szyldem PiS-u, ale w powiecie suskim, gdzie że tak powiem rozjechałem pana senatora Bisztygę na 8 tys. głosów, cały PiS otrzymał 13 tys. głosów, a ja otrzymałem 17 tys. Czyli sporo ludzi zagłosowało na mnie jako na osobę, a nie na partię, ponieważ przez 20 lat byłem wójtem i starostą. Wygrałem 3 razy na wójta i 4 razy na starostę. A więc to nie jest do końca tak, że koniecznie pod szyldem. I nie uważałbym, aby po pierwszej kadencji wyciągać daleko idące wnioski. Niech będzie z 5 kadencji i uważam, że coraz bardziej persona będzie odgrywała większą rolę niż szyld partyjny.

Z drugiej strony w okręgu jednomandatowym, żeby zostać np. posłem, a jest to 80 tys. osób, wtedy trzeba zapracować na to, by wygrać nawet bez szyldu partyjnego czy wbrew szyldowi partyjnemu. Ale trzeba podziałać, zrobić, być radnym, wójtem, starostą i dopiero wtedy. Tak jak ja – po 21 latach w jakiś sposób przynajmniej w powiecie byłem rozpoznawalny, że gdyby tam był okręg jednomandatowy, to się nie boję startować czy indywidualnie czy pod szyldem partii, prawdopodobnie byłbym wygrał .

 

 

Dominik Hernik, Demokracja Bezpośrednia

Reprezentuję partię Demokracja Bezpośrednia, miałem dzisiaj przyjemność uczestniczyć od początku w tej konferencji, więc mam pewną przewagę nad tymi, którzy nie uczestniczyli w tym spotkaniu od początku. Nasza partia popiera jednomandatowe okręgi wyborcze, przy czym skłania się ku systemowi JOW takiemu, jaki funkcjonuje np. w Australii, czyli z tą komponentą głosowania w sposób preferencyjny, która likwiduje wiele problemów, o których była mowa we wcześniejszych wypowiedziach. Likwiduje np. krzywdę, którą wyrządzają sondaże, gdzie wyborcy nie muszą obawiać się, że ich głos zostanie zmarnowany jeśli oddadzą głos na teoretycznie mniej popularnego kandydata. Po drugie, wybory preferencyjne prowadzą do wyłonienia kandydata, którego popiera znaczna część społeczeństwa, który jest do zaakceptowania dla większości społeczeństwa danego regionu, co też likwiduje problem, o jakim była mowa, że jeśli teoretycznie w wyborach jednomandatowych byłaby niewielka różnica głosów i wprowadzono by możliwość odwoływania posłów, to mogłoby to doprowadzić do lawinowego odwoływania i powoływania posłów.

My uważamy też, że system jednomandatowych okręgów wyborczych bez systemu odwoływania posłów nie będzie do końca funkcjonalny. Jeśli mamy system jednomandatowy, to jest to idealna okazja, aby właśnie poddać każdego posła bezpośredniej, nieustannej kontroli wyborców, których interesy powinien on reprezentować. Co za tym idzie, jeżeli mamy system odwoływania posłów, to likwidujemy to zagrożenie, które mogłoby się pojawić i które wiele osób przeciwników JOW poddaje jako najważniejsze zagrożenie, tzn., że powstanie taki monopol dwupartyjny, że powiedzmy gdybyśmy dziś wprowadzili JOW, będziemy mieli 55% PO, 45% PiS-u i na zmianę tak. W systemie, kiedy mamy możliwość odwoływania posłów w czasie kadencji, ten problem znika, bo nawet jeżeli w pierwszych takich wyborach będzie taki wynik, to w trakcie trwania kadencji wszyscy ci posłowie, którzy nie będą reprezentowali interesów regionu, nie będą tymi prawdziwymi posłami z JOW, tylko farbowanymi lisami, to po prostu zostaną wymienieni na przedstawicieli może nawet z tej samej partii, ale już takich, którzy będą reprezentowali interesy regionu i obywateli.

Według naszej partii ta komponenta JOW jest nieodzowna i niezbędna, natomiast nie jest jedynie istotna i jedynie ważna. Uważamy, że równie ważna, wręcz konieczna – i uważamy, że w ogóle jest to jeden z niewielu systemów, który umożliwi wprowadzenie JOW jako prawa obowiązującego w Polsce – jest kwestia referendów. Z tym, że konieczna jest jedna kolosalna zmiana – to wprowadzenie obligatoryjnego referendum. Obecnie jeżeli mamy zebrane nawet 1 mln podpisów, to Sejm może storpedować taki wniosek o referendum, co już stało się kilkakrotnie. W momencie, kiedy mamy obligatoryjne referendum, jesteśmy w stanie się zmobilizować, zebrać podpisy i np. poddać pod głosowanie ogółu obywateli projekt JOW. To jest moim zdaniem jedyna i logiczna droga wprowadzenia. Ja nie liczę na to, że partie polityczne obecne w parlamencie zdecydują się na scedowanie władzy z powrotem na obywateli. Bo partie polityczne ewentualnie wymieniają się ze sobą tą władzą, natomiast nie jest w ich interesie to, aby tą władzę oddać z powrotem obywatelom. Wystarczy spojrzeć na to, w jaki sposób przedstawiają swoje pogramy. Mówią „my wam damy”. O co chodzi? Chodzi o to, że partia nie może czegoś dać, może jedynie coś oddać, bo wszystkie pieniądze, którymi dysponuje to są pieniądze z podatków.

Janusz Sanocki, Ruch JOW i Forum Obywatelskich Ruchów Polska

Jestem przeciwny odwoływaniu posłów i modyfikacjom JOW. W JOW nie chodzi o mityczną „sprawiedliwość społeczną”, ani proporcjonalność, której nigdzie nie ma. W systemie JOW chodzi o wybór rządu, o to, żeby okręg powiat nyski miał swojego przedstawiciela. Czy on będzie z lewicy, z prawicy, z zielonych – ważne, że to jest gość, do którego mogę pójść. Od dłuższego czasu jako drogę do wprowadzenia JOW widzę drogę polityczną, trzeba niezależnie od partii wprowadzić swoich ludzi do Sejmu.

 

Maciej Białecki, Warszawska Wspólnota Samorządowa

Mówi się formalnie, że senatorów niezależnych jest czwórka, ale nie jest to prawda. Jest jeden niezależny (Jarosław Obremski), a pozostałe trzy osoby to są Kazimierz Kutz, Włodzimierz Cimoszewicz i Marek Borowski. Te trzy osoby kandydowały w sposób uzgodniony z Platformą Obywatelską. Kandydowały w okręgach, w których Platforma Obywatelska z całą świadomością nie wystawiła swoich kandydatów, mało tego wszystkie te trzy osoby w świadomości wyborców jakoś tam z Platformą Obywatelską były związane.

Spora część wyborców jest bardzo zainteresowana treścią karty do głosowania i wtedy podejmuje decyzje, a na tej karcie do głosowania przy nazwiskach są napisane komitety partyjne, bądź niepartyjne. Ale dla znacznej części ludzi to, że przy jakimś nazwisku, być może mu nieznanym, jest napisany komitet wyborczy Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej albo jakiejś innej ważnej partii, to jest dla niego decydujące. To oznacza, że nie muszą się już zastanawiać czy ja znam tego człowieka czy nie, to jest partia, którą znam, to jest partia której widziałem świetne wystąpienie Tuska czy Kaczyńskiego w telewizji i to oznacza, że mam na nich zagłosować. Ja uważam, że żeby jednomandatowe okręgi wyborcze odniosły sukces, na karcie do głosowania nie powinno być nazwy partii ani przynależności partyjnej. To oczywiście jest tak, że obywatele powinni mieć wiedzę o tym kto należy do jakiej partii, ale i tak się dowiedzą.

Partie i tak będą obsadzać swoich nominatów w jednomandatowych okręgach wyborczych, i tak będą ich wspomagać w kampanii wyborczej, ale wydaje mi się, że docelowym modelem, do którego powinniśmy dążyć z partiami politycznymi jest skutek takiej samej ewolucji, jaką przechodzą w tej chwili związki zawodowe. To są też bardzo ważne instytucje życia publicznego i podobnie jak partie charakteryzują się tym, że mają coraz mniej członków i coraz bardziej pełnią funkcje usługowe. Związki zawodowe w tej chwili nie bronią swoich członków, tylko bronią wszystkich pracowników. Partie polityczne nie powinny wystawiać swoich członków, tylko powinny wystawiać najlepszych ludzi w okręgu.

 

Patryk Hałaczkiewicz, Zmieleni.pl

Ja koordynuję akcję Zmieleni prowadzoną przez Ruch JOW i Pawła Kukiza. Uważam, że jedynym sposobem wprowadzenia jest zbudowanie, tak jak we Włoszech to zrobiono, dużego ruchu społecznego opartego o obywateli, stowarzyszenia, związki zawodowe. Partie polityczne mogą się zgodzić na jakiś system pośredni (mieszany), a z tego powodu uważam, że my jako Ruch JOW powinniśmy jednak doktrynalnie trzymać się stuprocentowych JOW-ów, bo to i tak będzie zależało od partii politycznych ewentualnie jak one to wprowadzą, więc my powinniśmy trzymać się i walczyć o pełną pulę.

Jeśli chodzi o wybory do Senatu, to wybory do Senatu odbywają się w tym samym czasie, co wybory do Sejmu. Wynik wyborów do Senatu był powieleniem wyborów do Sejmu, nie wiem dlaczego prof. Raciborski był taki zdziwiony, że tak było. To jest oczywista sprawa. Były wspólne kampanie kandydatów do Sejmu i do Senatu, to obchodzenie finansowego limitu. Dla mnie wybory do Senatu mogą być jak najbardziej proporcjonalne, mogę odwrócić temat, ale to Sejm jest tym miejscem, gdzie się decyduje o losach państwa, więc Sejm ma być większościowy, a Senat może być proporcjonalny. Jednak wybory do Senatu potwierdzają dwie rzeczy: nie będzie rozdrobnienia, jakie często zarzucają przeciwnicy JOW-ów, a jakość parlamentarzystów będzie większa. To widać, że w tych JOW-ach do Senatu trzeba się było jednak postarać. Partie też szukały kandydatów takich niekontrowersyjnych.  

Prof. Raciborski – szkoda, że go nie ma, nie miałem okazji pogratulować profesorowi wymyślenia 254 systemu wyborczego. To na pewno jest cenne naukowo, ale ważne jest, żeby zejść trochę z poziomu uniwersyteckiego do poziomu obywateli. Zawsze pytam ludzi, którzy mówią o takich skomplikowanych systemach: a jak to wytłumaczyć prostemu Kowalskiemu i w jakim czasie? Te wszystkie wzory, przekształcenia – to jest trudne. System JOW, który my proponujemy, ja jestem w stanie w minutę powiedzmy na ulicy wyjaśnić i tak jak zbieraliśmy podpisy, to widać, że to ludzie rozumieją. To jest prosty system i ja bym nie proponował wprowadzania systemu AV – to może kiedyś, za kilka lat, jak się ludzie nauczą systemu JOW możemy go sobie modyfikować. Najpierw wprowadźmy prosty, czytelny system.

 

Jacek Wilk, Kongres Nowej Prawicy

Oczywiście nowy system można wprowadzić w drodze referendum, ale – uwaga – referendum konstytucyjnego. My nie możemy zmieniać wyrywkowo tego systemu bez zmiany konstytucji tak naprawdę. To powinien być w pierwszej kolejności system prezydencki jako najbardziej sprawnie działający, ale są też inne, natomiast nasz obecny system to jest jakaś dziwaczna mieszanina różnych koncepcji: prezydencko-parlamentarnej, czyli francuskiej; kanclerskiej, czyli niemiecko-austriackiej; parlamentarno-gabinetowej, czyli tej brytyjskiej, co prowadzi do tego, że nie wiadomo kto za co odpowiada, a w praktyce, że politycy za nic nie odpowiadają, Trybunał Stanu to instytucja martwa itd. Jeśli rozważamy w kontekście dobrego państwa kwestię ordynacji większościowej, to trzeba mieć na względzie trójpodział władzy, którego oczywiście w Polsce nie mamy, a mało kto o tym pamięta. Prowadzi to w prostej drodze do jednej wielkiej patologii, jaką jest stanowienie prawa w Polsce, co bierze się z tego, że rząd ma inicjatywę ustawodawczą, a w praktyce ustawy są pisane przez nieznanych z imienia i nazwiska urzędników gdzieś tam po resortach. Potem to jest klepane na Radzie Ministrów, potem przez Sejm, w efekcie ponad 80% to są przedłożenia rządowe projektów ustaw. Polska jest takim specyficznym krajem zarządzanym przez dekrety urzędnicze. Jeżeli mnie pytają ludzie dlaczego jest takie złe prawo w Polsce, to troszkę mnie śmiech ogarnia, bo proszę Państwa jeśli prawo stanowią urzędnicy, to ono zawsze będzie dobre dla urzędników, a nie dla obywateli. Trójpodział władzy polega na tym, że władza ustawodawcza prawo ustanawia, a władza wykonawcza rządzi, czyli prawo wykonuje i nie może przygotowywać projektów ustaw. U nas jest zupełnie odwrotnie.   

Jako asumpt do dalszej dyskusji proponuję wprowadzenie ordynacji większościowej, ale trójmandatowej, jednokadencyjność posłów oraz to, aby ustawy pisali fachowcy, a posłowie mogli je tylko w całości uchwalać lub odrzucać.

 

Krzysztof Kowalczyk, Ruch JOW

Ja w nawiązaniu do wcześniejszych wypowiedzi, m.in. propozycji okręgów trójmandatowych, proponuję założenie ruchu na rzecz okręgów trójmandatowych przez pana, który to proponował. Natomiast Ruch na rzecz JOW, który ja mam przyjemność od kilku lat reprezentować, istnieje już od 20 lat i mimo, że ten system wyborczy jest bardzo prosty, to jeszcze i tak jest dużo ludzi, do których trzeba dotrzeć z informacją o tym jak on funkcjonuje, co może dać społeczeństwu i jak z niego korzystać.

Należę do osób, które w tym Ruchu opowiadają się jednak za procedurą odwołania posła, ale żeby nie było to takie proste. Jest podnoszony przez przeciwników takiego rozwiązania argument, że to byłoby zbyt łatwe, byłby chaos w Sejmie, ciągle by próbowano kogoś odwołać, że ktoś by przegrał minimalną ilością głosów i chciałby zaraz odwołać tego, który wygrał. Ale ja w swoim artykule „Tak dla obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej” proponowałem, aby procedura odwołania mogła być wszczęta, gdy poseł popełni przestępstwo lub robi zupełnie inaczej niż obiecywał. Jeśli obiecał powiedzmy, że będzie walczył o obwodnicę, a potem mówi, że nie popiera utworzenia tej obwodnicy, to jest to namacalny dowód, który powinien pozwalać na procedurę impeachmentu takiego posła. I to powinno się odbywać obligatoryjnie przez Państwową Komisję Wyborczą, ewentualnie przez Sąd Najwyższy. Natomiast dla odwołania posła z pobudek wyłącznie takich, że w okręgu zmieniły się preferencje wyborcze (a nie z powodu jakiegoś występku posła), powinno być wymagane zebranie co najmniej tylu podpisów, ile głosów uzyskał poseł w wyborach. 

Przypominam też, że w I Rzeczypospolitej, kiedy funkcjonowały sejmiki, była przecież procedura odwołania posła. Jeżeli poseł na Sejm krajowy nie chciał realizować tego, co było ustalone na sejmiku regionalnym przez tych, którzy go tam wybrali i posłali na Sejm krajowy, to mógł zostać odwołany. Przez kilkaset lat ten system funkcjonował. Natomiast do rozbiorów doprowadziła właśnie oligarchizacja władzy, podkupowanie posłów przez magnaterię i to, że zwykli szlachcice, tacy drobniejsi, którzy mieli rzekomo prawa wyborcze, stracili na swoim znaczeniu. Dopóki było tak, że jak mówiono „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”, to jeszcze Rzeczpospolita była silnym państwem w Europie. Natomiast w momencie, kiedy magnateria (tak jak teraz wodzowie partyjni) zaczęła wpływać na to, kto może zostać posłem, zupełnie się to zmieniło.   

Stąd tak ważne jest także dzisiaj niwelowanie dysproporcji w możliwościach prowadzenia skutecznej kampanii między kandydatami dysponującymi różnymi zasobami finansowymi. Nic zaś tak nie pogłębia różnic szans równorzędnych merytorycznie kandydatów, dysponujących różnymi zasobami materialnymi, jak właśnie duże wielomandatowe okręgi wyborcze. Windują one koszty indywidualnych kampanii wyborczych i ograniczają możliwość bezpośredniego kontaktu z wyborcami na rzecz medialnej kampanii reklamowej.                     Nawet jeśli będą to tylko okręgi trójmandatowe, to pamiętajmy, że kampania wyborcza pojedynczego kandydata będzie w nich średnio co najmniej trzykrotnie droższa niż byłoby to w JOW. Co najmniej trzykrotnie, gdyż w okręgu jednomandatowym wielkości powiatu kandydat może jeszcze istotnie zmniejszyć koszty kampanii poprzez osobiste zaangażowanie. Dobrze pokazuje to przykład brytyjski, gdzie istnieje nawet zwyczaj chodzenia kandydatów do Izby Gmin po domach i setek rozmów z mieszkańcami, co w wyborach do polskiego Sejmu byłoby nie do pomyślenia, bo przecież wystarczy reklama w TV.   

Dlatego mówimy o okręgach jednomandatowych, a w projekcie ustawodawczym Fundacji Madisona znajduje się zakaz przekazywania pieniędzy z państwowych subwencji dla partii politycznych na cele kampanii wyborczych. Mi osobiście bardzo się podoba postulat, aby partie mogły operować tylko w ramach tych limitów pojedynczych wpłat na kampanię, jakie narzuca się kandydatom bezpartyjnym. Jest to zgodne z duchem art. 32 konstytucji („wszyscy są wobec prawa równi” i „nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”), który jest notorycznie łamany przez obecny kodeks wyborczy i ustawę o finansowaniu partii politycznych, przy braku reakcji ze strony Trybunału Konstytucyjnego.

 

Dr Krzysztof Lachowski, Stowarzyszenie Klub Inteligencji Polskiej

Pan senator dał tu przykład i chcę powiedzieć, bo analizuję wyniki wyborów i w samorządach i parlamentarne przez wiele lat, że ten przykład jest reprezentatywny. Im niżej, tym znaczenie partii jest mniejsze, a bardziej ważą osoby, które zapisały się w środowisku. Wielu wójtów                 i burmistrzów jest często po kolejnej kadencji wybieranych, jak są dobrymi gospodarzami            i mają po 60-70% głosów. I tacy ludzie później rzeczywiście łatwo awansują i to jest pewna szansa dla JOW-ów. Warto też zastąpić Senat samorządową izbą gospodarczą. 

 

Prof. Andrzej Czachor – podsumowanie sesji i konferencji:

W działaniu Ruchu na rzecz wprowadzenia wyborów jednomandatowych do Sejmu osiągnęliśmy punkt zwrotny. Najpierw pracowaliśmy nad wprowadzeniem tego postulatu wyborów JOW do świadomości własnej – uczyliśmy się. Potem przez lata docieraliśmy do naszych obywateli – że jest alternatywa do głosowania na listy partyjne, że można i należy w niewielkich okręgach wyborczych wybierać do Sejmu znanych ludzi zaufania, według zasady jeden okręg, jedna tura, jeden poseł. System brytyjski jest dobrym wzorcem. W ciągu ostatniego roku zaistniał kolejny postęp – opracowaliśmy (śp. Mariusz Wis, Paweł Kawarski, Andrzej Czachor) projekt korekty aktualnego kodeksu wyborczego pozwalający na przeprowadzenie wyborów sejmowych w systemie JOW. Lepszy czy gorszy, ale pozwala.

Gdy w roku 1955 zaczynałem studiować w Warszawie, na Placu Zamkowym po Zamku Królewskim było tylko miejsce puste miejsce. Ale każdy wiedział, że On tu wróci, że zachowane są plany architektoniczne, że istnieje wola obywatelska, żeby to wróciło i że niedługo miało to przyjąć kształt materialny. Otóż teraz pojawił się fakt dokonany. Dzięki inicjatywie śp. Mariusza Wisa i wielkiej pracy kilkunastu wolontariuszy obszary i granice 460 jednomandatowych okręgów wyborczych zostały wyznaczone. Są one zgromadzone i są dostępne dla każdego obywatela na witrynie internetowej Fundacji im.J. Madisona:http://www.madison.org.pl/kodeks-wyborczy-jow.php.Obecnie każdy może się zorientować w jakim jednomandatowym okręgu wyborczym żyje i kogo można by w nim typować i zachęcać do kandydowania na posła. Teraz wiesz – zwracam się do każdego, kto słyszy – jak wygląda Twój JOW, Twoja mała ojczyzna, z której będziesz wysyłał swojego reprezentanta do rządzenia wielką ojczyzną – Polską. Wykorzystaj, Bracie Polaku, ten nowy potencjał, ten prawdziwie demokratyczny mechanizm polityczny. Przez sam fakt swojego zaistnienia ta lista JOW, ten pozornie pospolity maszynopis, tworzy potężną nową siłę sprawczą na rzecz naprawy Państwa. Jak ją wykorzystać, to jest kwestia naszej wyobraźni i politycznej woli.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka